poniedziałek, 2 grudnia 2013

Zrobiona na szaro

Uległam i ja jesiennej "modzie" na szary kolor panującej na wielu blogach. Przez długi czas wydawało mi się, że ten kolor jest ponury, zimny, a tu nagle....szaro mi się zrobiło. I tak wbrew początkowemu przekonaniu, że to nie barwa dla mnie, oto poniżej dowód najlepszy na to, że kobieta zmienną jest i jak mówi, że nigdy, to...
na pierwszy ogień poszedł zakupiony jakiś czas temu chlebak wykonany w surowym drewnie
do kompletu doszedł jeszcze świecznik, dotychczas w paskudnym brązowym kolorze i...
stojaczek na ręczniki papierowe, tu  w komplecie z moją pierwszą szarą miłością- metalową puszką zakupioną w Empiku.

Czy  ten kolor zapanuje u mnie na dłużej - nie wiem. Ale póki co daję mu szansę na zagoszczenie w moim domu - przynajmniej na drobiazgach :)



piątek, 10 maja 2013

Bzy...



Narwali bzu, naszarpali,
Nadarli go, natargali,
Nanieśli świeżego, mokrego,
Białego i tego bzowego.

Liści tam - rwetes, olśnienie,
Kwiecia - gąszcz, zatrzęsienie,
Pachnie kropliste po uszy
I ptak sie wśrod zawieruszył.

Jak rwali zacietrzewieni
W rozgardiaszu zieleni,
To sie narwany więzień
Wtrzepotał, wplątał w gałęzie.

Śmiechem się bez zanosi:
A kto cię tutaj prosił?
A on, zieleń śpiewając,
Zarośla ćwierkiem zrosił.

Głowę w bzy - na stracenie,
W szalejące więzienie,
W zapach, w perły i dreszcze!
Rwijcie, nieście mi jeszcze! 


Julian Tuwim



Poupychałam w moim domu bzy gdzie tylko się dało. Pachnie nieziemsko.Cudny ten miesiąc maj....

poniedziałek, 6 maja 2013

Z tarasu...

Takie oto widoki rozpościerają się przede mną, kiedy pogoda jest na tyle łaskawa, że pozwala mi wypić kawę na tarasie.




A tu widok na naszą mniejszą a jednocześnie starszą przydomową winnicę:

Uwielbiam chwile kiedy mam możliwość usiąść choć na chwilę, odpocząć i nigdzie się nie spieszyć.


niedziela, 28 kwietnia 2013

Przemycam wiosnę do domu

Na dworze nareszcie jest przepięknie i, szczerze mówiąc, gdybym miała taką możliwość to przeprowadziłabym się do mojego ogrodu na stałe :) No ale wiadomo- dzieci,praca, dom- nie da się... Dlatego, mimo że trochę mi żal zrywać jakiekolwiek kwiaty, to jednak po parę chociaż sztuk przemycam  do domu, by stworzyć sobie małą namiastkę wiosennego ogródka również w czterech ścianach.






A na ostatnim zdjęciu co bystrzejsze oko dojrzy nieproszonego gościa, który wciął się w kadr przelatując nad moją kompozycją :)

niedziela, 21 kwietnia 2013

Mój pierwszy odnowiony mebel :)

W końcu zdobyłam się na odwagę i postanowiłam, że odnowię jakiegoś "starocia". Ponieważ nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z renowacją mebli na warsztat poszedł prawdziwy rupieć leżący od lat w sąsiedzkiej szopie, tak zapomniany, że nawet nikomu nie chciało się go ostatecznie wyrzucić. Leżał tak sobie  obdrapany, nadgryziony przez korniki, zarośnięty czarnymi pajęczynami, no i chyba czekał na mnie :). Bardzo żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia "przed", ale widok był naprawdę opłakany. Mój mąż, kiedy go zobaczył, tylko litościwie popukał się w czoło....
No ale dla napalonej baby nie ma rzeczy niemożliwych :) Intensywne czyszczenie, szlifierka połączona z opalaniem starej farby, która za żadne skarby nie chciała zejść, mieszanie białej farby z pigmentami maści wszelakiej, malowanie... i proszę...





Efekt może nie jest doskonały, stół również trochę sponiewierany przez czas, ale mnie się właśnie taki podoba -  mający w sobie jakąś historię...
Teraz czeka mnie jeszcze malowanie "z drugiego", bo stół docelowo ma stanąć na tarasie i dobranie jakiejś gałki do mojej nieco uszczerbanej, ale urokliwej szuflady.
Na zdjęciach można dostrzec, że na "lifting" załapał się jeszcze stary stołek pełniący teraz rolę kwietnika dla bratków. 
A na renowację czeka już następny stół i krzesła. Już się nie mogę doczekać :)

piątek, 29 marca 2013

Przedświatecznie

Co prawda aura za  oknem zupełnie nie nastraja Wielkanocnie, ale co tam... próbuję nadrobić to w domu. Dużo kwiatów, dużo kolorów i da się żyć :)



Dzieciaki nie wytrzymały i już w środę mieliśmy przedwstępne malowanie jajek. Dzisiaj powtórka z rozrywki, zapewne w większych ilościach.

Nawet pies poczuł atmosferę świąt i zafundował sobie wizytę u fryzjera. Obawiam się, że w tym temacie Fiona jest lepiej przygotowana ode mnie :)

Wesołych Świąt!!!


wtorek, 19 lutego 2013

Ale jajco :)

 Za oknem śnieg i ziąb okrutny, a mnie już się trochę marzy wiosna i klimaty Wielkanocne. Stąd powstało pierwsze w tym roku jajo. Co prawda nie zagrzało u mnie zbyt długo miejsca i już cieszy oczy nowych właścicieli, ale co tam - przyjemność była z samej pracy nad nim :)
Jajo wykonane techniką filcowania na sucho.